Ciekawy przypadek drobnej burżuazji

to wszystko było w miarę przyjazne. Potem przyszedł Karol Marks i dał drobnej burżuazji ostateczny cios, kończąc p ’ tit-boos off, całkowicie i naukowo. Marks użył tego terminu do określenia najniższej warstwy społeczno-ekonomicznej burżuazji, w skład której wchodzili drobni kapitaliści, tacy jak tradycyjni drobni sklepikarze, ale także majstrowie: dawni proletariusze, którzy w tej odważnej, nowej, uprzemysłowionej erze zarządzali robotnikami oraz środkami produkcyjnymi należącymi do ich haut-burżuazyjnych pracodawców. Pogarda (Socjalistycznych) klas robotniczych wobec tych ludzi nie była tak bardzo związana z ich pozycją społeczną lub ekonomiczną, ale była skierowana przeciwko niejednoznaczności ich pozycji politycznej. Termin nabrał wymiaru politycznego. P ’ tit-boo stał się wrogiem.

teraz drobni burżuazja nie tylko była wyśmiewana przez bogatych, ale także gorliwie prześladowana przez proletariat.

według Marksa drobna burżuazja była klasą pływającą, która zanikała wraz z postępem wglądu i rewolucji: dwuznaczność ich sytuacji politycznej i niepewność ich sytuacji ekonomicznej, w połączeniu z płynnością ich pozycji społecznej, czyniły ich wyjątkowo wrażliwymi — dla p ’ tit-boo może ona rosnąć i upadać, szybko i niespodziewanie. Marks przyznaje, że niektórzy członkowie „drobnomieszczańskiego socjalizmu” z wielką przenikliwością analizowali warunki egzystencjalne epoki przemysłowców. Ich rozwiązania były jednak utopijne lub reakcyjne; ostatecznie drobna burżuazja albo pogrążyła się w proletariacie, albo zniknęła w potokach historii wraz z resztą burżuazji.

ostatecznie, gdy uparte fakty historyczne rozproszyły wszystkie odurzające skutki samooszukiwania się, ta forma socjalizmu zakończyła się nędznym przypływem bluesa.

Karol Marks i Friedrich Engels, Manifest Komunistyczny, 1848

to widmo wciąż nawiedza wczorajszą drobną burżuazję i jej wnuki XXI wieku, Bobo. Trzeba jednak powiedzieć, że Marks — jakkolwiek genialny inaczej w swojej analizie-zamiecił zbyt wielu „drobnomieszczańskich socjalistów” pod utopijno-reakcyjny dywan. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że każde rozwiązanie, które jest mniej krwiożercze niż rewolucja byłoby lepsze-pod warunkiem, że jest to rozwiązanie, a tu znowu Marks był niezrównany w swoich przewidywaniach o przebiegłości kapitalizmu …

ale dygresję.

w rzeczywistości, choć w literaturze i innych formach sztuki było wiele przedstawień drobnej burżuazji, opierając się na tym obrazie małostkowości i wąskości umysłu, rzeczywistość drobnej burżuazji w XIX i XX wieku była znacznie bardziej złożona. Przede wszystkim i jest to coś, o czym Marks w swoim zdecydowanym potępieniu swoich wrogów (tj. wszystkich innych socjalistów) chętnie nie mówił: drobna burżuazja nie była sprzedawana na własny interes i wyzysk klasy robotniczej-a poza tym nawet proletariacki jest tak jak proletariacki.

zgodnie z tym artykułem około 29% ludzi mieszkających w dumnym Karl-Marx-Hof i innych miejskich blokach mieszkaniowych w Wiedniu głosuje na FPÖ, skrajnie prawicowych populistów Austrii; Partia Socjalistyczna traci absolutną większość nawet tutaj, w tych dawnych bastionach socjaldemokracji, gdzie aż 71% głosowało na czerwonych. To, co pozostało po klasach pracujących w XXI wieku, przejawia jedne z najbardziej podłych i odpychających rasizmu, bigoterii i islamofobii kraju. Książka Didiera Eribona Retour à Reims (2009) opisuje tę samą ewolucję w byłych komunistycznych dzielnicach klasy robotniczej w jego rodzinnym Reims.

zgadzam się raczej z Arystotelesem, że cnotliwa osoba będzie czyniła cnotliwe rzeczy, bez względu na to, do jakiej klasy społecznej należy. Powieściopisarze oczywiście, błogosławieni swoim małym Serduszkom, zawsze mieli oko na znaczenie czyjejś postawy moralnej i etycznych wyborów i zachowań.

w XIX wieku Charles Dickens, w naszym wspólnym przyjacielu (1865), bardzo starannie wytyczył linie z trzema najbardziej pamiętnymi postaciami: prawie proletariacką, ale ambitną Bellą Wilfer i faux-bourgeois Lammles. Jak już wspomniano wcześniej, z pewnością może to pójść w obie strony z drobną burżuazją.

urocza Bella – „najemna młoda kobieta” o „nie większym charakterze niż kanarek” – postanawia się wzbogacić, jak wyjaśnia swojemu pobłażliwemu ojcu:

’właśnie tak, Tato. I to jest najgorsze. Kiedy byłem w domu i wiedziałem tylko, co to znaczy być biednym, narzekałem, ale nie miałem nic przeciwko. Kiedy byłem w domu, spodziewając się, że będę bogaty, myślałem mgliście o wszystkich wspaniałych rzeczach, które zrobię. Ale kiedy zawiodłem się na mojej wspaniałej fortunie i przyszedłem zobaczyć ją z dnia na dzień w innych rękach i mieć przed oczami to, co naprawdę może zrobić, wtedy stałem się małym najemnikiem, jakim jestem.
to Twoja fantazja, moja droga.
zapewniam cię, że to nic takiego, Tato!- powiedziała Bella, kiwając głową, z bardzo ładnymi brwiami uniesionymi tak wysoko, jak tylko mogły, i wyglądając komicznie przerażona. To fakt. Zawsze skąpo knuję.”

Charles Dickens, Nasz Wspólny Przyjaciel: Rozdział 8

Bella zrozumie względną wartość pieniędzy, odnajdzie prawdziwą miłość i Eudaimonię. Wręcz przeciwnie, odrażający Pan Alfred Lammle i Pani Sophronia Lammle, którzy wyszli za mąż dla nieistniejącego majątku drugiego, zmierzają ku upadkowi. Intrygi i oszustwa, chłód i chciwość i manipulacja i całkowicie zasługują na siebie nawzajem, ich upadek jest wpisany w bezbożny pakt, który zawierają, gdy odkrywają prawdę:

’możliwe! Udawaliśmy sobie wystarczająco dobrze. Nie możemy, zjednoczeni, udawać światu? Zgoda. Po drugie, jesteśmy winni czcicielom urazę, a wszystkim innym winni jesteśmy urazę, że chcą, aby zostali przyjęci, tak jak my sami zostaliśmy przyjęci. Zgoda?’
’ tak. Zgoda.’
’ dochodzimy gładko do trzeciego. Nazwałaś mnie poszukiwaczem przygód, Sophronia. Więc jestem. W prostym, nieskomplikowanym języku, więc jestem. Ty też, moja droga. Tak jak wielu ludzi. Zgadzamy się zachować naszą własną tajemnicę i współpracować w realizacji naszych własnych planów.”
” jakie Schematy?
każdy program, który przyniesie nam pieniądze. Przez nasze własne plany, mam na myśli nasz wspólny interes. Zgoda?
po małym wahaniu odpowiada: Zgoda.”( … )
tak więc szczęśliwa para, z tą pełną nadziei umową małżeńską tak podpisaną, zapieczętowaną i dostarczoną, naprawia Dom.

nasz wspólny przyjaciel, Rozdział 10

Literatura, jak zawsze, jest lepiej przystosowana i silniejsza w ukazywaniu złożoności, dwuznaczności i dylematów-jest bardziej subtelna, precyzyjna i bardziej wnikliwa w swojej analizie niż teoria. W rewolucji nie ma miejsca dla p ’ tit-boos w tradycyjnej teorii marksistowskiej. Kapitalista to ktoś, kto kontroluje środki produkcji i czerpie zyski z pracy zarobkowej i innych. Jak na razie dobrze. Prowadzisz małą kawiarnię, zatrudniasz kelnera lub dwóch-wydobywasz z ich pracy nadwyżkę, jesteś kontrrewolucjonistą. Rola prorewolucyjnych jednostek z klas nierewolucyjnych wydaje się nie istnieć.

ale nigdy nie zapominajmy, że to bojowi członkowie burżuazji-w tym drobnomieszczaństwo i zubożała burżuazja — byli jednymi z wielkich sił napędowych ruchów XIX i XX wieku.

byli reformatorami, socjalistami, powieściopisarzami, anarchistami, feministkami, pisarzami politycznymi, sufrażystkami, abolicjonistami, powieściopisarzami, filantropami. Brały udział w walkach społecznych i politycznych, wspierały robotników, kobiety, mniejszości, biednych i potrzebujących, pomagały tworzyć świadomość polityczną i świadomość klasową poprzez edukację, finansowanie, maszerowanie, pisanie, propagowanie i śpiewanie. Byli Gutmenschenami i idealistami, a niektórzy z nich byli ważniejsi niż życie. Mary Wollstonecraft, na przykład, pisarka i feministka, należała do (zubożałej) niższej klasy średniej. Amos Bronson Alcott i Amy May Alcott, para o ogromnych marzeniach o lepszym świecie, a nawiasem mówiąc rodzice Louisy May Alcott, byli na początku wysoką klasą średnią (nie trwało to długo). Dwaj najważniejsi rewolucyjni komuniści XIX wieku, ekstrawagancki Karol Marks, który urodził się w Trewirze w rodzinie mieszczańskiej, i Jenny Marx, która należała do pruskiej arystokracji (nie przetrwała). Charles Dickens, pisarz i działacz, zaciekły krytyk niesprawiedliwości społeczeństwa wiktoriańskiego, należał do zubożałej Klasy średniej. Emmeline Pankhurst była wojowniczą sufrażystką i właścicielką małego biznesu. Simone De Beauvoir, egzystencjalistka i podróżniczka, pochodziła ze zubożałej Klasy średniej. Jacques Brel był byłym harcerzem z prototypowej mieszczańskiej rodziny, który został poetą, śpiewakiem i plagą burżuazji.

dlaczego więc nienawiść i szyderstwo? To skomplikowane. Niektórzy z najbardziej natchnionych i wpływowych krytyków zdają się protestować raczej za bardzo, zbyt pracowicie dystansując się od swoich korzeni. Jednak pogarda ze wszystkich stron wynika przede wszystkim z wrodzonej niejednoznaczności tej klasy społecznej:

z jednej strony, niektórzy z p ’ tit-boos mają zbyt dużo pieniędzy, są zbyt snobistyczni lub naprawdę wierzą, że są lepsi od swoich pracowników, aby czuć się komfortowo z klasami pracującymi — sami stali się drobnymi kapitalistami, teraz interesują się utrzymaniem status quo. Ten rodzaj reakcyjnej drobnomieszczańskiej burżuazji jest ostatnią dziewczyną na świecie, która okazuje solidarność z klasami robotniczymi. Wie, lub myśli, że wie, po której stronie ma masło.

z drugiej strony, rozważ niepewność drobnego mieszczaństwa, któremu grozi i wyśmiewa sam system, któremu służy. P ’ tit-boo, który stara się naśladować — w swoich ograniczonych środkach — styl i standardy życia wielkiej burżuazji, jest często odgarniany przez szczypiących nos „lepszych”. Starając się odzwierciedlić ideały polityczno-ekonomiczne zamożnej elity, stając się wspólnikiem i sługą burżuazyjnego kapitalisty, petit bourgeois dość często przyswaja moralność (a raczej jej brak) kapitalizmu i nabywa wredną małą duszę, skorumpowaną moralność, fanatyzm i filistynację oraz przypisywaną mu często małostkowość.

bogaci i biedni, marksiści, artyści i intelektualiści jednoczą się w pogardzie. Wspinając się w górę lub chwiejąc się, drobna burżuazja jest skazana na pogardę, pogardę i kpinę. Jeśli pokaże, że ma duszę i zasady etyczne, dla których jest gotowa poświęcić część swojej strefy komfortu, śmiech staje się pozytywnie diaboliczny.

XX wieku.

na początku XX wieku w jej podmiejskim zamku pojawiła się drobna burżuazja. Pani Harrison, w zachwycającej powieści kryminalnej Dorothy L. Sayers „the Documents in the Case”, jest pani idealną femme fatale z przedmieść. Wszystkie społeczne markery (bo Sayers nie był wrednym snobem) są drobiazgowo opisane przez Johna Muntinga, intelektualistę w sprawie:

„nie myślałem zbytnio o Pani H. – to taka podmiejska Wampirzyca, była maszynistka czy coś, i całkowicie zawładnięta, powiedziałbym, własnymi atrakcjami, ale najwyraźniej ma męża za krótkie włosy. Nie przystojny, ale pełen S. A. i tak dalej. Wyobrażam sobie, że jest ponad nią, i co najmniej dwadzieścia lat starszy; mały, cienki, raczej pochylony, broda bródka, złote spinki. i nosi czoło na czubku głowy. Ma dekentystyczne stanowisko w firmie Inżynierów Budownictwa. Zakładam, że jest jego drugą żoną i że ma syna en premieres noces, również inżyniera budującego most w Afryce Środkowej i radzącego sobie całkiem nieźle. Stary chłopiec nie jest złym starym ptakiem, ale niepokojącym nudziarzem na temat sztuki przez duże A. (…)

Dorothy L. Sayers, the Documents in the Case( 1930): Letter No. 5

Pani H. jest paskudnym kawałkiem towaru i niewiarygodnie dokładną przepowiednią najgorszego, jakie miało nadejść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.