The Snake-Eaters and the Yards

w 1965 roku publicyści Rowland Evans i Robert Novak użyli metafory granicy, aby opisać rolę doradczą Amerykańskich Sił Specjalnych z wietnamskimi plemionami. „Załóżmy, że podczas naszej wojny domowej północ poprosiła przyjazne obce mocarstwo o mobilizację, szkolenie i uzbrojenie wrogich plemion Indian amerykańskich i poprowadzenie ich do walki z południem” – napisali.

Reklama

jeśli ta hipoteza historyczna sugerowała Dzikie możliwości, Evans i Novak użyli jej z rozwagą. Przez cztery lata Siły Specjalne szkoliły uciskaną grupę mniejszościową w taktyce partyzanckiej, dostarczając im broń i działając de facto jako pomocnicy w swoich społecznościach. Kiedy Amerykanie pamiętają Wietnam, często myślimy o wojnie jako o trzech głównych podmiotach: Wietnamczykach północnych, Wietnamczykach południowych i wojsku amerykańskim. Ale był jeszcze jeden gracz: Montagnardowie.

rdzenni Montagnardowie, zwerbowani do służby przez amerykańskie siły specjalne na górskich wyżynach Wietnamu, bronili wiosek przed Viet Cong i służyli jako siły szybkiego reagowania. Siły Specjalne i Montagnardowie-każdy twardy, wszechstronny i przyzwyczajony do życia w dzikich warunkach-tworzyły do siebie powinowactwo. W zeznaniach wielu weteranów ich współpraca z Montagnardami, nazywanymi stoczniami, była jasnym punktem w mylącej i frustrującej wojnie. Więź między amerykańskimi elitarnymi wojownikami a ich rdzennymi partnerami utrzymywała się do dziś, ale pomimo najlepszych wysiłków weteranów, Montagnardowie bardzo ucierpieli w latach powojennych, przynajmniej częściowo dlatego, że oddali swój los wraz z armią amerykańską. W wojnie, w której dochodzi do wielu tragedii, ta jest rzadziej opowiadana, ale ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia konfliktu i jego żniw.

Reklama

Montagnardowie, których nazwa pochodzi od francuskiego słowa oznaczającego górali, są etnicznie różni się od nizinnych, miejskich Wietnamczyków. Na początku lat 60-tych, pisze historyk wojskowości John Prados, prawie milion Montagnardów mieszkało w Wietnamie, a grupa składała się z około 30 różnych plemion. Montagnardowie posługiwali się językami malajsko-Polinezyjskimi i Mon Khmerskimi, praktykowali religię animistyczną (z wyjątkiem niektórych, którzy nawrócili się na chrześcijaństwo) i przetrwali dzięki rolnictwu na własne potrzeby.

kiedy Siły Specjalne Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy przybyły do Wietnamu na początku lat 60., Montagnardowie byli już od dziesięcioleci w niespokojnych stosunkach z różnymi rządami centralnymi Wietnamu. Przed wycofaniem się Francuzi obiecali dać Montagnardom ziemię chronioną—obietnicę, która zniknęła wraz z nimi. Komunistyczny rząd Wietnamu Północnego włączył prawo do autonomii górali do swojej platformy założycielskiej w 1960 roku, ale wielu Montagnardów było zaniepokojonych komunistycznymi zamiarami. W międzyczasie prezydent Wietnamu Południowego Ngô Đình Diệm rozpoczął osiedlanie uchodźców z Wietnamu Północnego na wyżynach. Jego rząd zaniedbał edukację i opiekę zdrowotną na terenach Montagnard, przydzielając niedoświadczonych i nieskutecznych biurokratów do obsługi ich potrzeb.

Reklama

Wietnamczycy nazywali lud plemienny Mii, czyli dziki. Prados opowiada historię ” młodej Wietnamki, która powiedziała Amerykaninowi, z całą powagą, że Montagnards ma ogony.”Stereotypy o” prymitywnej ” naturze plemion—bezpodstawne przekonania, że wszyscy byli koczownikami i żyli przez cięcie i spalanie rolnictwa-ułatwiły rządowi opowiedzenie się za wywłaszczeniem ich ziem.

* * *

Reklama

tymczasem w Stanach Zjednoczonych coraz większą rolę w planowaniu i strategii wojskowej odgrywały Amerykańskie Siły Specjalne. Zimna Wojna wydawała się wymagać zdecentralizowanego, wszechstronnego stylu walki. W 1961 roku John F. Kennedy, zwolennik tak nieregularnych wojen, zezwolił na użycie kultowego Zielonego beretu, symbolu, który mógłby uchwycić wyobraźnię narodu. Na początku lat 60. „Berety” były postrzegane jako supermeni Zimnej Wojny: twardzi, mądrzy i przebiegli.

począwszy od 1961 roku, z inicjatywy początkowo prowadzonej przez CIA, Siły Specjalne przeniosły się w góry Wietnamskie i utworzyły nowy program obrony wioski (prekursor bardziej znanego strategicznego programu Hamleta). Zalesione tereny górskie Montagnardów, które przebiegały wzdłuż granicy Kambodży i Laotanii w zachodniej części Wietnamu, były głównymi drogami dla Sił Wietnamu Północnego do przemieszczania ludzi i materiałów. Viet Cong, rozumiejąc sposób, w jaki rząd południa dyskryminował plemiona, obiecywał wiele, jeśli plemiona ulegną dezercji—a niektórzy tak zrobili. Ale VC żerował również na odizolowanych wioskach, zabierając żywność i naciskając Montagnardów na pracę i służbę wojskową.

Reklama

współpraca pomiędzy zielonymi beretami a Montagnardami rozpoczęła się w ramach programu obrony wsi. Oddziały 12 Zielonych Beretów szkoliły Montagnardów, wywodzących się z plemienia dominującego w okolicy, w „cywilne nieregularne grupy obronne” lub Cidg. Pomysł był taki, że strefa bezpieczeństwa promieniowała na zewnątrz każdego obozu, z cidg służył jako siły obronne, doradzane przez małe grupy amerykańskich Sił Specjalnych i własnych sił specjalnych Wietnamu Południowego, LLDB. Z pomocą Seabees Marynarki Wojennej, Siły Specjalne budowały tamy, drogi, mosty, szkoły, studnie i drogi dla grup Montagnard, a medycy sił specjalnych zapewniali podstawową opiekę zdrowotną. Do grudnia 1963 roku 43 000 obrońców Montagnard strzegło obszaru wokół pierwszego obozu, Buon Enao, z Viet Cong, podczas gdy 18 000 Montagnardów zostało wcielonych do mobilnych sił uderzeniowych, które zostały rozlokowane drogą powietrzną do miejsc, w których wybuchł konflikt.

w wywiadach Siły Specjalne często opisywały szkolonych ludzi jako lojalnych, uczciwych i przyjaznych i porównywały ich przychylnie do wietnamskich sojuszników. W 1970 roku Gloria Emerson z The New York Times odwiedziła obóz CIDG w Dakseang. Zielone Berety nie były zainteresowane udzielaniem wywiadów, ale udało jej się zadać im kilka pytań na temat stoczni:

kiedy mówią o Montagnardach—nieskorumpowanych przez miasta, fizycznie lepszych od większości południowowietnamskich, mniej wyrafinowanych w swoich poglądach—Amerykanie są zaciekle zaborczy … ponieważ Zielone Berety cieszą się własną wytrzymałością, doceniają niektóre z bardziej prymitywnych aspektów nawyków Montagnardów.

zwyczaje plemienne były dziwne, ale wtedy regularna armia uznała sposoby Sił Specjalnych za dziwne. Edward E. Bridges, Zielony Beret, który był w Fort Bragg, kiedy Kennedy przybył z wizytą w 1961 roku, pamięta, że w ramach demonstracji dla odwiedzającego prezydenta mężczyźni złapali, przygotowali i zjadli węża. Pseudonim „pożeracz węży” przylgnął do Sił Specjalnych. Berety, które często żartowały o podwórkach jedzących psy i pozornie niepalącej roślinności, dostrzegły w ten sposób coś ze swoich własnych wartości.

Reklama

w wielu anegdotach weterani Sił Specjalnych opisują swoje interakcje z Montagnardami jako pełne bonhomie. – Wietnamczycy wydają mi się raczej kwaśnym ludem-powiedział kolega beretu Joseph Patrick Meissner, pseudonim” porucznik Pretty”. „Stocznie, jednak znaleźć wiele humoru w rzeczy. Łatwo się z nimi dogadać.”

Russell Mann, który służył jako medyk w Siłach Specjalnych, opowiedział Hansowi Halberstadtowi jedną z wielu zabawnych historii, jakie żołnierze wymieniali na podwórkach. Mann został przydzielony do nauczenia grupy Montagnardów, jak rzucać granaty. „Montagnards kulturowo nie rzucać,” powiedział. „Nie mają gier, które wymagają rzucania. Nawet nie rzucają kamieniami w swoje kurczaki.”Mann szkolił swoich uczniów, którzy byli bardziej niż skłonni do dowcipu szalonym Amerykanom, tak długo, jak mogli zabić kilku Wietnamczyków, aby rzucali coraz większe przedmioty, z prawdziwym granatem jako „egzamin końcowy”.”

gdy źle ustawiony granat, przewrócił się nad pomostem, stoczył się w dół zbocza w kierunku ucznia i jego instruktora, obaj musieli zanurzyć się w błotnistym rowie. „Późniejsze wymoczone w błocie wyjście było źródłem wielkiej rozrywki dla plemion”, powiedział Mann. W końcu powiedział: „rozwinąłem wielki sentyment do podwórek. Gdyby to był powolny dzień, od czasu do czasu nurkowałbym w okopach, żeby ich rozbawić.”

Zielone Berety również podziwiały waleczność Montagnardów, zauważając ich lojalność. Jak powiedział Bridges ankieter, Zielone Berety wierzyły ,że ” Montagnardowie tworzyli doskonałych żołnierzy.”Byli przyzwyczajeni do pracy w zespołach:” byli bardzo dobrzy w taktyce małych jednostek i zdawali się instynktownie wiedzieć, jak chronić swoje flanki. W pewnym sensie walka była prawie jak sytuacja rodzinna z nimi: chronisz swojego brata, a twój brat chroni Ciebie.- Bridges dodał-uważam, że są bardzo odważni pod ostrzałem. Nie zawahaliby się uciec i pomóc członkowi zespołu, który miał kłopoty.”

Reklama

prawdopodobnie najbardziej szanowaną grupą rdzennych bojowników była Nung, etniczna mniejszość Chińska z północnego Wietnamu, która wyemigrowała na południe, gdy władzę przejął komunistyczny rząd. Siły Specjalne często używały Nung jako ochroniarzy, ponieważ byli niezawodnym źródłem bezpieczeństwa, podczas gdy Berety rekrutowały i szkoliły lokalnych plemion.

6 lipca 1964 roku, w znakomitym przykładzie współpracy sił specjalnych i rdzennych oddziałów, Kapitan Roger H. C. Donlon, jego grupa 12 Zielonych Beretów, 60 Nung, 311 żołnierzy CIDG i australijski doradca, odparli nocny atak na ich odizolowany obóz w pobliżu wioski Nam Dong, odparli 900 Wietnamczyków w pięciogodzinnej bitwie. Donlon, który był czterokrotnie ranny, ale nadal kierował obroną obozu, zdobył pierwszy Kongresowy Medal Honoru przyznany w Wietnamie. Szczególnie cenił Nung.

Nam Dong w końcu stał się częścią amerykańskiej kultury popularnej, opisanej w powieści Robina Moore 'a Zielone Berety i adaptacji filmowej Johna Wayne’ a, które spopularyzowały współpracę między siłami specjalnymi i rdzennymi sojusznikami poprzez wypalanie mistyki Zielonych Beretów.

* * *

Reklama

nie wszystkie oddziały sił specjalnych były zjednoczone w dobrej opinii o waleczności bojowej sił tubylczych. Meissner przeprowadził również wywiad z niektórymi zielonymi beretami, którzy opisali żołnierzy Montagnarda jako niezdyscyplinowanych, chociaż informatorzy Ci pozwolili, że wietnamska dyskryminacja Montagnardów w sprawach płac, zaopatrzenia i podziału trudnych obowiązków pogłębiła kłopoty.

amerykańscy żołnierze pośredniczący między Montagnardami a Wietnamczykami wielokrotnie znajdowali się na trudnych pozycjach. Wielu z nich wierzyło, że plemię uzyskało surowy układ od Wietnamczyków i było skłonne patrzeć z sympatią na Wrogość Montagnardów wobec rządu. Oficjalnym stanowiskiem Amerykanów było jednak zachęcanie do jedności narodowej.

ta niezręczność pogorszyła się w 1964 i 1965 roku, ponieważ okoliczności polityczne utrudniały Amerykanom, którzy mogli mieć sympatię do Montagnardów. Po zamachu stanu przeciwko Diệm w 1963 roku następcy przywódców wojskowych, którzy przejęli kontrolę w Sajgonie, prowadzili coraz bardziej restrykcyjną politykę regulującą życie Montagnarda. W odpowiedzi niektórzy Górale utworzyli FULRO, grupę, której inicjały w języku francuskim tłumaczą się na Zjednoczony Front Wyzwolenia uciskanych Ras.

we wrześniu 1964 roku sprzymierzeni z FULRO Montagnardowie w pięciu obozach Sił Specjalnych zbuntowali się, zabijając 80 żołnierzy południowowietnamskich i biorąc 20 Amerykanów jako zakładników. Ostatecznie personelowi Sił Specjalnych w obozach udało się namówić rebeliantów do złożenia broni. Howard Sochurek był na scenie dla National Geographic i opublikował artykuł w wydaniu ze stycznia 1965 roku, który udokumentował napiętą sytuację i przypisał siłom specjalnym ” wyciągnięcie iglicy z rewolty 3000 żołnierzy górskich.”Kpt. Vernon Gillespie pojawił się na zdjęciach towarzyszących artykułowi Sochurka ubrany w strój Montagnarda: długą przepaskę na biodrach, tunikę i bose stopy. Gillespie uratował Wietnamczyków w swoim obozie, negocjując ceremonię, podczas której on, Wietnamski dowódca i wódz Montagnard odprawili dwugodzinny rytuał przyjaźni.

po powstaniu Sajgon poczynił pewne ustępstwa wobec żądań Montagnarda, ale odmówił przyznania autonomii plemiennej. Sajgon złożył również formalny protest do Stanów Zjednoczonych, twierdząc, że zbrojenie Montagnardów przebiegło bez wiedzy i zgody reżimu oraz że Stany Zjednoczone wspierały górali w ich buncie.

Dowódcy Wojsk Specjalnych w obozach zostali zwolnieni ze swoich stanowisk i, jak powiedział Gillespie Halberstadt, dowództwo próbowało ” wybielać całe wydarzenie.”Edwards pisze, że Gillespie został później upomniany za noszenie kostiumu Montagnarda na zdjęciach i za mówienie Generalnemu oficerowi, że generał nie wiedział wystarczająco dużo o Montagnardach, aby ingerować w tę część kraju.”

w połowie lat 60., W odpowiedzi na naciski Wietnamu Południowego i uznając, że trudno jest skutecznie bronić odizolowanych obozów przed atakiem, Amerykanie zlikwidowali program obrony wsi w pierwotnej formie. Najlepiej wyszkolone oddziały Montagnarda, te z mobilnych sił uderzeniowych, zostały przegrupowane w obozach bazowych wzdłuż granicy laotańskiej i kambodżańskiej. Jak podkreśla Prados, „ten ruch wyraźnie miał na celu zamknięcie dużego potencjalnego źródła broni dla zwolenników FULRO”, ponieważ wielu członków milicji cidg musiałoby oddać broń.

* * *

Reklama

Montagnardowie przenieśli się w drugą połowę lat 60. Z humanitarnego punktu widzenia ich sytuacja pogorszyła się, a Zielone Berety poczuły się bezsilne, aby im pomóc. Mistrz sierżant John J. Self, przesłuchiwany przez Sochurka dla National Geographic w 1968 roku, powiedział o braku zapasów i żywności dla Montagnardów, którzy mieszkali w pobliżu jego obozu. (W obozach Wojsk Specjalnych często znajdowali się nie tylko zwerbowani Montagnardowie, ale także ich rodziny, które nalegały na przebywanie w pobliżu swoich bliskich.) „Staramy się im pomóc, ale jest nas tu tylko 12 i 8000” – powiedział. „Jeśli tylko siedzenie i płacz z tego powodu zrobiłby coś dobrego, powiem ci coś-usiąłbym i płakał.”

jeśli w latach 60. życie Montagnarda zostało zakłócone przez Walki, lata 70. były katastrofalne dla plemion. W 1970 roku Siły Specjalne przekazały Wietnamczykom dowództwo pozostałych grup uderzeniowych Montagnard mobile strike force, a przejście nie poszło dobrze, a tradycyjne konflikty między obiema grupami zacierały współpracę. Po wycofaniu się wojsk amerykańskich z Wietnamu w 1972 i 1973 sytuacja w Montagnard uległa dalszemu pogorszeniu. Członkowie plemienia, którzy ze względów bezpieczeństwa zostali przeniesieni ze swoich tradycyjnych ziem, powrócili, aby znaleźć swoje dawne ojczyzny zajęte przez wietnamskich uchodźców. Ponad 150 000 Montagnardów stało się uchodźcami, ponieważ walki między Północą a Południem nasiliły się na centralnych wyżynach.

niektórzy Amerykańscy pracownicy Sił Specjalnych kontynuowali swoje zaangażowanie z plemionami w charakterze cywilnym po oficjalnym wycofaniu się wojsk. Jacques Leslie z the LA Times i Philip A. McCombs z The Washington Post rozmawiali z Edem Sprague, byłym sierżantem Sił Specjalnych. Sprague wrócił do pracy z USAID w prowincji Phu Bon, spędzając dni jeżdżąc po bocznych drogach w samochodzie z asystentami Montagnarda, odwiedzając plemion jako doradca USAID ds. rozwoju gospodarczego.

opowieści Sprague 'a były pod pewnymi względami humorystycznymi relacjami pozornie ekscentrycznego człowieka—McCombs opisał Sprague’ a jako „leżącego w swoim plemiennym szlafroku” w swoim „przestronnym, nowoczesnym kompleksie na wzgórzu w dżungli otoczonym czujnymi strażnikami Montagnarda.”

Reklama

ale zaangażowanie Sprague ’ a, jeśli jest wyjątkowe w stopniu, było śladem wieloletniego przywiązania Sił Specjalnych do plemion. W chaosie upadku Wietnamu Południowego w 1975 roku Sprague zabrał 2000 członków plemienia na plażę w Nha Trang, gdzie grupa miała nadzieję na amerykańską ewakuację. Pomoc nie była pomocna.

pomimo odosobnionych wysiłków niektórych byłych Zielonych Beretów i ministrów rządu mianowanych na pomoc mniejszościom etnicznym, Montagnardowie cierpieli w powojennym Wietnamie. Do czasu zakończenia działań wojennych między Północnym i południowym Wietnamem, według historyka Johna Fredriksena, około 200 000 Montagnardów zostało zabitych, a 85 procent ich wiosek zrównało się z ziemią. Wiadomo, że walczył z Amerykanami, stocznie wszedł w nową fazę represji za komunistów. Wielu pozostałych przywódców zostało wtrąconych do więzienia lub uciekło przez granicę do Kambodży. Tam Czerwoni Khmerzy więzili i zabijali tych, których znaleźli.

w 2001 r.według Human Rights Watch w czterech wietnamskich prowincjach mieszkało około 1 mln górali, w tym 3 mln etnicznych Wietnamczyków. Wietnamczycy uprawiają kawę na państwowych plantacjach na dawnej Ziemi Montagnard. Wielu Montagnardów nawróciło się na chrześcijaństwo-fakt ten zwiększa ich wrażliwość jako mniejszości w państwie komunistycznym.

w latach 80., 90. i 2000, około 3000 Montagnardów z rekordami wojennymi wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych. Plemię zdecydowało się osiedlić w gromadzie w Karolinie Północnej, częściowo ze względu na obecność silnych sił specjalnych w pobliżu fortu Bragg. Stowarzyszenie Sił Specjalnych, grupa weteranów, pomagało w procesie imigracji, rozpowszechniając zdjęcia uchodźców, którzy twierdzili, że są weteranami, w nadziei na znalezienie byłych Zielonych Beretów, którzy mogliby zweryfikować ich historie.

Ogłoszenie

* * *

weterani Sił Specjalnych zdają się postrzegać porzucenie plemion jako nieodłączną część większej amerykańskiej amnezji otaczającej Wietnam. Podobnie jak w przypadku spokrewnionych z Laosem Hmongów, z których wielu walczyło z CIA w „tajnej wojnie”, a następnie złożyło petycję o emigrację do Stanów Zjednoczonych, sytuacja Montagnardów stała się upolityczniona, ich porzucenie postrzegane jako analogiczne do ogólnego zaniedbania, jakie odczuwali Amerykańscy członkowie służby po powrocie z wojny. Dyskusje o trudnej sytuacji plemion na pro-wojskowych forach dyskusyjnych koncentrują się na lojalności Montagnardów, chrześcijaństwie i poczuciu obowiązku, rysując kontrast między godnymi imigrantami z stoczni a niewdzięczną amerykańską publicznością. Walka o pomoc uchodźcom Montagnarda w przedostaniu się do USA. stworzyła dziwnych towarzyszy, jak Siły Specjalne opowiadały się za plemionami obok organizacji takich jak Human Rights Watch.

do tego stopnia, że większość Amerykanów wie o Montagnardach, jest to prawdopodobnie przez film. Szeroka luka w stylu i nastrojach między Jingoistycznym pojazdem Wayne ’ a Zielone Berety (1968) a medytacyjnym, prawie nihilistycznym czasem Apokalipsy (1979) Francisa Forda Coppoli jest często cytowana jako symbol sposobu, w jaki amerykańska opinia publiczna zwróciła uwagę na wojnę pod koniec lat 60. i na początku lat 70.W obu filmach występują Montagnardy. Współplemieńcy w zielonych beretach to proste, dziecięce ofiary, którym pojawienie się na ekranie towarzyszy wariacja na temat orientalnego riffu. I dla cynicznego oka Grupa góralska, która otacza płk. Kurtza w czasie apokalipsy, jest żywym przejawem żołnierskiego szaleństwa. Ich lojalność wobec Kurtza, ich przesądy i tradycje poświęcenia zwierząt są ozdobą ostatecznego zejścia byłego Zielonego beretu do ” horroru.”

ale spojrzenie na film oczami Montagnarda podważa tę interpretację. W wywiadzie z 2002 roku na stronie internetowej Fundacji Degar z przywódcą kokiem Ksorem, który mieszka w Stanach Zjednoczonych od czasu ubiegania się o azyl po tym, jak poprowadził protest Montagnarda przeciwko komunistycznemu rządowi w 2001 roku, Ksor mówi o czasie apokalipsy jako symbolu relacji między siłami specjalnymi a Montagnardem.

Reklama

Ksor rozpoczął pracę dla Amerykanów w 1960 roku, kiedy podpisał się jako posłaniec niosący wiadomość między Amerykanami a swoim plemieniem. Później prowadził Wiadomości do wygnanych przywódców FULRO mieszkających w Kambodży. Oglądając Czas Apokalipsy z rozmówcą, Ksor zaczął płakać. Sojusz z siłami specjalnymi jest Tym, który nadal jest mu bliski, nawet gdy opłakuje Wszystko inne, co przytrafiło się jego ludziom.

opowiadając o okrucieństwach Viet Cong, dodaje, że czuł, że jego ludzie zostali „wykorzystani” przez amerykański rząd, który „pozwolił Viet Cong atakować nasze wioski … i obiecał, że pod koniec wojny pomogą nam osiągnąć niepodległość.”Do tej gorzkiej oceny Ksor dodaje stanowcze potwierdzenie:

byliśmy najgroźniejszymi sojusznikami Amerykanów. Ale nie generałów ani polityków: żołnierzy, podoficerów. Dla nas to ludzie przyszli nam pomóc, przyszli umrzeć z kraju, który nie był naszym własnym.

tak, lojalność plemienia wokół pułkownika Kurtza w filmie Jest Prawdziwa.

Reklama

jak przyznaje Ksor, Siły Specjalne nie mogły ustalać amerykańskiej polityki ani dyktować wietnamskim postawom wobec plemion, więc ich dobre intencje miały ograniczenia. Bez względu na to, jak bardzo Zielone Berety pragnęły i pracowały dla lepszego życia Montagnardów, końcowym rezultatem wojny, dla plemion, była katastrofa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.